niedziela, 13 czerwca 2021

niedziela, 25 kwietnia 2021

Recenzja mangi - Odrodzona jako czarny charakter w grze otome, gdzie wszystkie ścieżki prowadzą do złego zakończenia

Odrodzona jako czarny charakter w grze otome, gdzie wszystkie ścieżki prowadzą do złego zakończenia to strasznie długi tytuł jak na mangę :) Chyba najdłuższy na polskim rynku z dotychczasowo wydanych mang.

Zapraszam do oglądania : 



Manga rozpoczyna się kiedy pewna licealistka umiera w wypadku ale odradza się w innym świecie jako Catarina Claes. 

W wieku ośmiu lat Catarina ma wypadek podczas, którego uderza się w głowę i wtedy przypomina sobie swoje poprzednie życie i zdaje sobie sprawę, że skądś zna świat w którym teraz żyje. A jest to gra otome w którą grała przed wypadkiem. Pech sprawił, że ma do odegrania rolę złej postaci której każda ścieżka prowadzi do złego zakończenia; śmierci lub wygnania. Trochę ciężko jej w to uwierzyć ale wszystko co pamięta z gry zgadza się z światem w którym żyje. Niestety nie przeszła ona wszystkich ścieżek w grze więc nie wie wszystkiego ale zna główne postacie i swoje zakończenia. Jako, że zginęła jako siedemnastolatka a jest w ciele młodej i dość nieznośniej panienki jej zmiana w miłą i dojrzałą osóbkę wywołuje chwilowe zdziwienie otoczenia. Catarina aby uniknąć złego zakończenia postanawia uczyć się magii ( w której postać z gry była kiepska ), szermierki aby nie dać się zabić itd. ale co najważniejsze jest dla wszystkich miła i to nie tylko dlatego, że chce uniknąć złego zakończenia ale też dlatego, że taka po prostu jest. Fabuła gry otome, którą zna zaczyna się później w szkole magii więc Catarina ma sporo czasu by nawiązać przyjaźnie z innymi postaciami. Efekty jej starań  przynajmniej jeżeli chodzi o przyjaźnie są pozytywne. 

Nie chciałabym zdradzać za wiele ale manga ta to bardzo lekka lektura. Ta manga nie sili się na jakieś głębokie przesłania to raczej czysta rozrywka i takie trochę guilty plesure. Są tu elementy komediowe, mamy tu też dużo ślicznych postaci. To taka prosta, rozrywkowa manga. 

Na końcu każdego tomu jest krótka light nowela, która pokazuje nam Catarine w innych światach albo jako swoją złą wersje.

Manga jest wydana w powiększonym formacie acz jest dość cienka ale nie aż tak jak np. Wotakoi. Tomiki mają też kolorowe strony i fajne zabawne obrazki pod obwolutą. Kreska jest ładna ale dość prosta. Nie ma tu zbyt wielu teł w większości mamy tu rysunki samych postaci lub ich twarzy.

To zabawna lekka manga nastawiona na czystą rozrywkę. Mnie się podoba i zakupiłam brakujące mi tomy, ponieważ na początku zakupiłam trzy. Mojej córce też spodobał się ten tytuł. Jeżeli macie ochotę na lekką mangę w klimacie gry otome to możecie ją śmiało kupić.

środa, 21 kwietnia 2021

Miecz zabójcy demonów - Recenzja Waneko

Miecz zabójcy demonów to aktualnie bardzo popularny tytuł. Co jakiś czas pojawiają się mega popularny shonen jak Naruto, Bleach itp .Nie zawsze ale bardzo często shoneny to dość długiej serie i jak lubię np. Bleach czy Naruto to w którymś momencie odpadam, zazwyczaj na fillerach w anime a mangi odstraszają kilkudziesięcioma tomami. Dlatego nie byłam zainteresowana tą serią bo nie chciałam pakować się w tasiemca. Okazało się jednak, że seria zakończyła się na 23 tomach co spowodowało, że spojrzałam na tą mangę przychylniejszym okiem. 




Kupiłam od razu sześć tomów. Tym bardziej, że na okładce szóstego była postać, która wpadła mi w oko. Dziewczyna jest śliczna a jej oczy przypominają mi oczy Hinaty z Naruto. Potem odkryłam, że jest tam kilka podobnych do tej dziewczyny postaci. 

Manga rozgrywa się w Japonii w okresie Taishō ( okres w historii Japonii trwający od 30 lipca 1912 r do 25 grudnia 1926 r., przypadający na panowanie cesarza Yoshihito) lecz dodatkowo jest tam sporo demonów, które żerują na ludziach. Główny bohater Tanjirou opuszcza dom i rodzinę aby załatwić sprawy w mieście. W trakcie tej wyprawy dowiadujemy się, że ma on świetny węch. Gdy wraca kolejnego dnia do domu okazuje się ,że cała jego rodzina nie żyje. Wszyscy zginęli w ataku demona. Nagle zauważa   on, że jedna z osób daje oznaki życia. Okazuje się, że to jego siostra Nezuko która żyje ale została zmieniona w demona. Większość demonów to krwiożercze istoty pożerające ludzi i zatracające swoje człowieczeństwo ale Nezuko jest inna. Dziewczyna wydaje się pamiętać kim jest. Bohater postanawia więc zabrać ze sobą siostrę i zostać zabójca demonów aby walcząc z demonami dowiedzieć się co zrobić aby siostra znowu mogła być człowiekiem. Początkowo nosi ją w koszu a później w skrzynce,  ponieważ demony są wrażliwe na światło słoneczne.

Manga tą to pod pewnymi względami typowy shonen czyli mamy tu walki , wykrzykiwane nazwy technik i pojedynki z mocnym przeciwnikami. Po treningach ( trwających dwa lata ), egzaminach ( bardzo niebezpiecznych) itd. nasz bohater wreszcie wyrusza aby walczyć z demonami. Otrzymuje kruka, który przekazuje mu rozkazy. Chyba właśnie pierwsza sprawa, zaginięć dziewczyn w pewnej wiosce była dla mnie najciekawsza. W dalszej części historii bohater poznaje innych zabójców demonów (część z nich spotkał na egzaminie ) w tym bojącego się własnego cienia Zenitsu i narwanego Inosuke. Spotyka też różne demony z którymi walczy aby dowiedzieć się jak uzdrowić siostrę. Demony nie są jednak zbyt rozmowne a przynajmniej większość z nich. 

Lubię japoński folklor i mam słabość do demonów ale ta historia jednak jakoś mnie nie porwała. To co najlepsze w tej mandze to chyba jej zwięzłość. Gdybym wiedziała, że manga ma pięćdziesiąt czy osiemdziesiąt tomów to nie pakowałabym się w to.  Przyznam, że wiele postaci jest mocno typowych i przewidywalnych najbardziej zabawny jest chyba blondasek czyli Zenitsu a szczególnie jego reakcje w lesie podczas walki z pajęczynie demonami. Na pewnym etapie poznajemy bliżej organizacje zabijającą demony ich przywódcę i tzw. filary, które w większości wyglądają i zachowują się jakby były zaburzone psychicznie. Sam przywódca wygląda jak demon nie mówiąc o jego dziwnych dzieciach wyglądających jak laleczki kokeshi, które tylko czekać jak przewrócą oczami i zaczną mordować. Najbardziej normalna jest chyba Pani Shinobu i Tomioka. 

Główny zły o imieniu Muzan przypomina mi stylizacją Michela Jacksona w teledysku Smooth Criminal. I nie jest zbyt na mój gust zbyt rozważny wciąż mordując swoich podwładnych.

Ale tak po prawdzie mam jeszcze zamiar kupić jeszcze jeden tom i będę się zastanawiać czy chcę tą mangę kupować dalej. Ponieważ nie podoba mi się ona tak jak Bleach czy Naruto. Chodzi mi szczególnie o pierwsze serie, która bawiły mnie o wiele bardziej. Zastanawiałam się z czego to wynika i jest to chyba kwestia postaci. W Naruto czy Bleach wiele postaci bardzo polubiłam a tu jakoś nie za bardzo jestem przywiązana do postaci. Ta manga jest całkiem fajna ale dla mnie to taki średniak. Brakuje jej tego czegoś co by mnie porwało.

Kreska jest w porządku. Najbardziej podobają mi się postacie Pani Shinobu i Kanao to chyba najładniejsze postacie. Bardzo ładna jest też Nezuko ale w większości czasu siedzi w pudełku. Co do Panów to jak dla mnie nie ma na kim oka zawiesić ale w końcu to shonen. Moja ulubioną postacią jest chyba wróbelek :) którego w zamian za kruka dostała jedna z postaci. Szkoda, że nie ma kolorowych stron. Pod okładkami mamy za to alternatywne rysunki.

Dla kogo ten tytuł. Dla wielbicieli shonenów, demonów i walki na miecze. Acz moim zdaniem takie mangi jak Bleach czy Naruto są o wiele ciekawsze, mam nawet kupione artbooki z tych serii a tu mnie nie kusi.

Mały update : Kupiłam i przeczytałam tom siódmy. Jakoś nadal mnie nie porwało. A pewna rzecz w tym tomie to już dla mnie zbyt duży absurd, nie umiem tego potraktować poważnie :)  Szczęśliwie Waneko postanowiło wydać tą mangę w wersji cyfrowej więc postanowiłam na razie nie kupować dalszych tomików w papierze i jeżeli kiedyś będę ciekawa co dalej to kupię najwyżej w wersji cyfrowej. Wiem, że bardzo dużo osób lubi ten tytuł więc nie bijcie ale jak dla mnie są lepsze shoneny. Ten jak dla mnie ma za prostą fabułę i za mało ciekawych postaci z jakąś świetną historią. Szczerze do końca nie rozumiem zachwytu. Taki średniaczek.

niedziela, 18 kwietnia 2021

Recenzja Freyja - fałszywy Książę - Waneko

Recenzja mangi  Freyja - fałszywy Książę od Waneko :


Freyja Fałszywy Książę to tytuł, który początkowym opisem mnie nie do końca zaciekawił bo przecież to już było :) W końcu takie zamiany już bywały w filmach czy książkach ale postanowiłam mu dać szanse. Bo pomysł na samą historie to jedno ale jej rozwinięcie jest ważniejsze.

Freyja to młoda, śliczna i nieco płaczliwa panna. Do tego ma dodatkową umiejętność : skacze z urwisk i dużych wysokości bez żadnego szwanku dla swojego zdrowia czy kolan ;). Mieszka w wiosce w Królestwie Tyru z chorą matką. Pewnego dnia do wioski przyjeżdżają jej dwaj przyjaciele, których kiedyś przygarnęła jej matka : Aaron i Alexis. Aaron jest teraz znanym Czarnym Rycerzem a zarazem  gwardzistą księcia Edvarda, który jest nadzieją królestwa. Obce Państwo pragnie zagarnąć Tyr a na dobry początek wioskę w której mieszka też Freyja. Po szybkich odwiedzinach w wiosce i małym starciu z rycerzami wrogiego królestwa Aaron i Alex wracają do zamku. W tym samym czasie siedząc na drzewie Freya, która często hasa gdzieś wysoko, podsłuchała rozmowę rycerza z podwładnymi. Książę Edvard wkrótce umrze bo został otruty, a jej ukochanego przyjaciela Czarnego Rycerz też ma zostać zabity. Postanawia więc ich ostrzec i biegnie do zamku. Ochronę w zamku muszą mieć świetną bo dziewczyna bez problemu dostaje się do otrutego księcia z którym rozmawia i który prosi ją by zajęła jego miejsce i uratowała kraj. Jest do niego po prostu bardzo podobna fizycznie ( nie mam pojęcia skąd o tym wiedziano ) ponieważ jeżeli on będzie żył to mocarstwo Sigurd nie powinno ich najechać. Ja rozumiem charyzmę itd. ale małe Państewko nawet z najbardziej charyzmatycznym władcą i oddaną armią ma małe szanse w wojnie z wielkim mocarstwem ale możliwe, że jeszcze nie wszystko wiemy. Edvard jest też następcą czyli powinien być jakiś król czy królowa ale na razie nic o tym nie wiadomo.

Z jednej strony fabuła jest mocno naciągana ale z drugiej całkiem fajnie się to czyta. A autorka potrafi nas zaskoczyć niczym w grze o tron. Ja postanowiłam kupować dalej ponieważ końcówka tomu jest całkiem ciekawa a manga dostarczyła mi co nieco rozrywki. Lubię takie opowieści w średniowiecznym klimacie z dworskimi intrygami. A jedna scena była w bardzo Clampowym stylu, mówię tu o tym mrocznym Clampie nie słodkim. Autorka lubi rysować walki na miecze więc myślę, że akcji tu nie zabraknie.  Główna bohaterka na razie nie nadaje się za bardzo na księcia, chociaż ma przebłyski ale autorka zapowiada jej przemianę. 

Jeżeli chodzi o kreskę to jak dla mnie jest bardzo ładna w końcu to shoujo mamy tu więc sporą ilość bishonenów w zbrojach i piękną niewiastę, czyżby szykował się nam odwrócony harem z tym, że nie wszyscy wiedzą że książę jest dziewczyną.

Manga nie ma niestety żadnych kolorowych stron i jest wydana w zwykłym formacie a pod obwolutą nie ma nic ciekawego. Na razie powstało w Japonii 5 tomów ale manga nie jest jeszcze zakończona.

Jeżeli macie ochotę na całkiem fajne a zarazem dość typowe shojou w klimatach średniowiecza, lubicie walki nawet krwawe ( ale oczywiście nie aż tak jak Berserk ), dworskie intrygi, przystojnych rycerzy to jest to manga dla Was. Przymknijcie oko na pewne nieścisłości i kilka typowych zabiegów z mang shoujo a będziecie się świetnie bawić. Manga jest raczej skierowana dla dziewcząt i kobiet.


sobota, 10 kwietnia 2021

Pan Cykada - Recenzja Waneko

 Zapraszam do oglądania : 



Pan Cykada to jedna z jednotomówek Waneko. Dość długo myślałam nad jej zakupem. Ciekawiła mnie ale jakoś wciąż odkładałam zakup. Wreszcie się zdecydowałam i nie żałuje.

Mangę czyta się bardzo szybko. Jest to zbiór sześciu opowiadań, które są dość nieoczywiste i nie zawsze łatwe w interpretacji. Są tam krótkie jak i dłuższe opowiadania. Niektóre są na skraju horroru inne znowu romansu. bardzo ciekawe są też wyjaśnienia autorki co skłoniło ją do narysowania danego opowiadania. Najbardziej spodobało mi się opowiadanie o włosach oraz tytułowe opowiadanie pomimo tego, że jest nieco obrzydliwe. Na końcu tej antologii znajdziemy też wywiad z autorką.

Pozycja jest bardzo nietypowa. Przyrównałabym te krótkie historie do np. wierszy, które każdy może inaczej zinterpretować a niektóre wręcz się wymykają jakiejkolwiek interpretacji. Kreska Pani Ryuko Iwabuchi przypadła mi do gustu. Tomik czyta się wygodnie ale lepiej ściągnąć obwolutę aby się nie uszkodziła ze wzg. na wycięcie w niej. Mnie ten tomik bardzo się spodobał ale to nie jest manga którą dałabym do czytania mojej 12 letniej córce a to dlatego, że jest to lektura dość specyficzna i wydaje mi się, że spodoba się raczej starszemu odbiorcy . 

sobota, 27 marca 2021

Recenzja Yona w blasku świtu - Studio JG

Yona w blasku świtu to manga ,która zakupiłam bo przypominała mi koncepcją inny tytuł, który bardzo lubię czyli Fushigi Yuugi. Oczywiście te tytuły się od siebie różnią ale w pewnych aspektach są podobne.

Manga ta przedstawia nam Yonę, piękną, młodą córkę króla Ila, której największym problemem jest kolor jej włosów, ponieważ są one krwisto czerwone. Dorasta sobie spokojnie w zamku marząc o ślubie z ukochanym kuzynem Su­‑won, który jest też jej przyjacielem z dzieciństwa. 

Yona ma jeszcze jednego przyjaciela a zarazem kandydata na ochroniarza Haka. Hak jest podobnie jak jej kuzyn przyjacielem z dzieciństwa w sumie to cała ta trójka się przyjaźniła. Hak jest osiemnastolatkiem ale jest już generałem i jest niesamowicie biegły w walce. 

Zapraszam do oglądania : 



Pewnego dnia do zamku przybywa Su- Won. Yona jest w nim zakochana pomimo tego, że już dawno nie widziała kuzyna. Ten traktuje ją natomiast jak dziecko a i król nie popiera jej pomysłu małżeństwa. Yona chce przekonać ojca i wieczorem idzie do jego komnat. Tam widzi jak jej ukochany Su - Won zabija jej ojca. Wyjaśnia Yonie, że to brzydzący się niby przemocą jej ojciec król Il zabił jego ojca i dlatego on  go zabił i przejmuje władzę w królestwie Koki. Przyznajcie nazwa królestwa jest zabawna.

Yona jako świadek morderstwa jest zmuszona uciekać z zamku bo poplecznicy kuzyna chcą ją zabić.  W trakcie ucieczki szczęśliwie trafia na Haka, który jako jej przyjaciel a zarazem ochroniarz postanawia chronić księżniczkę.

Nie jest to jednak tylko historia polityczna. Po ucieczce Yona, która całe życie spędziła w zamku czuje się zagubiona ale po pierwszym szoku zaczyna się powoli zmieniać i dojrzewać. W dalszej części historii pozna kapłana, który każe jej szukać czterech smoczych wojowników i część historii to poszukiwania wojowników ale nie tylko. Księżniczka poznaje też ziemie i mieszkańców swego królestwa. Kiedy mieszkała w zamku była przekonana, że mieszkańcy są szczęśliwi i dobrze im się żyje. Jednak to okazuje się nieprawdą. Rządy jej pokojowo nastawionego ojca wcale nie były idealne i wiele osad cierpi niedostatek a skorumpowani urzędnicy prześladują lud. Dlatego Yona postanawia być mocniejsza, uczy się np. strzelać z łuku i przemierzając krainy poszukuje smoczych wojowników. Aktualnie mam 10 tomów mangi i w tym momencie już wszyscy smoczy wojownicy są odnalezieni a już wkrótce w moje łapki trafi tom jedenasty. W Japonii za to wychodzi niedługo już 35 tom, który zamówiłam ze względu na ciekawy dodatek. Zresztą właśnie dlatego mam kilka japońskich tomików.

Niestety w tomikach czy to polskich czy japońskich nie ma kolorowych stron ale i  tak nasze wydanie wygląda na bogatsze. Jest więcej grafik no i jeszcze pocztówki przynajmniej w prenumeracie, którą od pewnego momentu zamówiłam. Kreska jest bardzo ładna :) i trafia w mój gust. To bardzo przyjemna manga przede wszystkim przygodowa z elementami polityki i okraszoną odrobiną magii i legend z Japonii, Chin i Korei. Nie jest to też tytuł śmiertelnie poważny. Jest tu sporo śmiesznych i zabawnych sytuacji, szczególnie dzięki moim dwóm ulubieńcom czyli Hakowi i zielonemu smokowi. 

I mnie i córce bardzo przypadła do gustu ta manga dlatego mogę śmiało polecić ten tytuł. Powinien on przypaść do gustu wszystkim, którzy lubią mangi przygodowe. Bardzo polecam !

środa, 24 marca 2021

Recenzja Requiem króla róż - Waneko

Requiem króla róż to tytuł, który mnie ciekawił ale też odstraszał. Ciekawił bo lubię książki, mangi polityczne. Lubię też historie Anglii ale odstraszał mnie mocno poplątana fabuła. Z tego względu na dobry początek kupiłam 5 tomów by przekonać się czy mi się spodoba. 

Tytuł spodobał mi się i to bardzo i szczęśliwie nie pogubiłam się kto jest kim pomimo wielu podobnych imion i wyglądu postaci. Zdarzyło mi się co prawda raz czy dwa zastanowić czy to jest ta postać o której myślę ale szybko udało mi się połapać. Tytuł opowiada o Ryszardzie trzecim synu króla Ryszarda ( czujecie ten problem ), który urodził się w pewna burzliwą noc. Problem w tym, że Ryszard urodził się zdaniem jego matki jako pomiot diabła, przeklęty itd. Szczęśliwie ojciec bardzo go kocha a i bracia go kochają i akceptują. Matka go jednak nienawidzi. 

Zapraszam do oglądania : 



Pierwsze myślałam, że młody Ryszard ma jakąś deformacje twarzy bo chodzi w kapturze spod którego wygląda jedno wielkie i bardzo okrągłe oko. Ale kiedy dorósł wygląda na pięknego młodzieńca o dość wątłym ciele.

Okazuje się, że problemem Ryszarda jest to, że ma piersi pomimo tego, że inne część ciała wskazywałyby na to, że jest mężczyzną. Z drugiej strony przecież piersi nie były widoczne jako kobiece gdy się urodził i matka zaczęła go przeklinać. Co najpewniej oznacza, że ma też żeńskie narządy płciowe. 

Mam nadzieję, że wiecie co oznacza termin hermafrodyta. Nie będę tu tłumaczyć dokładnie o co chodzi w tym terminie bo to skomplikowane, ponieważ różnie to się może objawiać, ale ogólnie to posiadanie cech płciowych żeńskich i męskich naraz. Aktualnie termin ten został zastąpiony przez inny -  interpłciowość. Natomiast takim osobom nawet w obecnych czasach jest trudno a co dopiero za czasów Ryszarda, kiedy widok jego ciała wywoływał na myśl ingerencje sił nadprzyrodzonych. 

Ryszard przez swoją matkę sam zaczął uważać się za pomiot szatana a swoje ciało nienawidzić. Sam Ryszard nie wie do końca jak ma się czuć ale bardziej czuje się chyba mężczyzną a na pewno nie w głowie mu kobiece zajęcia. Nienawidzi jednak swego ciała bo dodatkowo uważa je za słabsze niż większości mężczyzn a to przeszkadza mu w trakcie walki. Ryszard obwiązuje więc swe piersi by nie były widoczne i mu nie przeszkadzały.

Ryszard dorasta i mierzy się ze swoimi rozterkami a w tle rozgrywa się tzw. Wojna Róż. Brzmi to pięknie ale żadna wojna piękna nie jest. Nazwa wzięła się od herbów rodów które toczą spór o koronę Yorków ( biała róża ) i Lancasterów ( róża czerwona ). Ryszard jako trzeci syn Ryszarda Plantagenta nie bierze początkowo udziału w walkach. W trakcie swych eskapad po lasach trafia na pastucha Henryka. Nie jest on jednak zwykłym pastuchem za jakiego pragnie uchodzić. 

 Niestety ukochany ojciec Ryszarda ginie a wskutek intryg na tron wstępuje jego najstarszy syn Edward. Kobieciarz, który nie do końca nadaje się do rządzenia królestwem szczególnie gdy jego panowanie nie ma jeszcze solidnych podstaw.  Dodajcie do tego intrygi i knowania na różnych dworach. Ryszard poprzysięga zemstę zabójcy ojca i wplątuje się w walki i knowania na dworze. Dodajcie do tego nieco magii i cytatów z dramatów Szekspira. I pomimo tego, że treść wydaje się skomplikowana naprawdę się nie pogubiłam aż mnie to zdziwiło bo byłam pewna, że polegnę a na razie wiem kto z kim i dlaczego :)

Manga jest wydana w mniejszym formacie. Jest wysokości tomiku np. The promised neverland ale za to o ok centymetr węższa. W sumie dziwne są dla mnie te małe tomiki. Okładki są bardzo różne od naprawdę ładnych przez dość brzydkie. Kreska w środku jest ok ani nie piękna ani nie brzydka. Część czcionek w trakcie wizji/ snów bywa trochę nieczytelna. 

Dla kogo ta manga. Na pewno dla wielbicieli pałacowych intryg, średniowiecznej Anglii, romansów nie baczących na płeć a także szczęku miecza i bitew a nawet odrobiny magii. Mimo wydawałoby się wielu składowych powstała na prawdę spójna całość. I pomimo mojego średnio entuzjastycznego podejścia 5 tomików przeczytałam w dwa wieczory a lektura była uważna by się połapać we wszystkim. Ja jestem ciekawa co będzie dalej i uzupełniam serię :)

Z ciekawostek autorka zapowiedziała spin-off serii pod tytułem Throbbing! Rose King Academy ma powstać też anime na podstawie serii głównej.

środa, 10 marca 2021

Zbudź się, śpiąca królewno - Recenzja/ Waneko

Zapraszam do oglądania : 


Zbudź się, śpiąca królewno to dość ciekawy i nietypowy tytuł. Tetsu to licealista, który dorabia w firmie sprzątającej ojca. Firma ta pracuje w rezydencji państwa Karasawa, znanej jako “nawiedzony dom na wzgórzu”. Krążą tam opowieści o dziewczynie córce właścicieli, której nikt nie widział. Jak możemy się domyśleć Tetsu na nią trafi. Dziewczyna jest ładna, miła dlaczego jest więc ukrywana ? Przy kolejnym spotkaniu dziewczyna zachowuje się zupełnie inaczej. Dlaczego tak jest, zastanawia się nasz bohater. Nie chciałabym Wam zdradzić powodów mogę tylko powiedzieć, że raczej nie jest to coś o czym pomyśleliście w pierwszym momencie. A przynajmniej ja na to wytłumaczenie nie wpadłam od razu.

Tetsu to bardzo miły i spokojny chłopak z pewną małą fobią oraz z hobby w postaci piłki nożnej. Hobby musiał z pewnych względów porzucić. Pomimo tego w mandze jest trochę fragmentów opowiadających o grze, drużynie itd. Mnie one osobiście trochę nudzą bo piłkę nożną to lubię tylko w Tsubasie :) Tam coś się dzieje i te akcje i biegi zza horyzontu :) Tu jest normalnie niestety, więc jak dla mnie nudnawo. Ciekawią mnie za to rodzice dziewczyny zamkniętej w swoim mini domku na terenie rezydencji. Matka wydaje się być w miarę w porządku natomiast mam wrażenie, że ojciec ma coś na sumieniu.

Kreska jest bardzo ładna, opowieść raczej dość spokojna. Może oprócz jednej sceny w pierwszym tomie. To dość melancholijna opowieść. Tytuł nie jest długi bo ma tylko 6 tomów. Trochę szkoda, że nie ma żadnych kolorowych stron. Za to pod obwolutami są świetne historyjki ale czytajcie je dopiero po zakończeniu danego tomiku ! Recenzja powstała na podstawie 3 tomów mangi.

Jeżeli macie ochotę na spokojny romans z tajemnicą w tle to jest to manga dla Was.

środa, 24 lutego 2021

Zjedzona przez demona - Recenzja/ Dango

Zapraszam do oglądania : 



Zjedzona przez demona to manga po którą sięgnęłam nie mając wobec niej dużych oczekiwań. Ot krótka przewidywalna jednotomówka. Czy się pomyliłam. Niestety nie. Liczyłam jednak na to, że będzie śmieszniejsza. 

Manga opowiada o dziewczynie Mako, której w dzieciństwie spotkany książę składa obietnice ponownego spotkania. Dziewczyna stwierdza więc, że się postara i będzie w przyszłości idealną kandydatką na żonę. Pomysł specyficzny jak na małą dziewczynkę ale ok. Uczy się więc pilnie aby świetnie gotować itd. Zabawne, że nie wpadła na to że jeżeli zostanie księżniczką to nie będzie musiała gotować. Książę na którego liczyła okazał się jednak być demonem, który chcę ja pożreć a raczej jej duszę i odzyskać siły. Demon przy ponownym spotkaniu nie wygląda już jak książę ponieważ dawno nie jadł. Ukazuje się jej więc w wersji energooszczędnej czyli świńskiej. Widocznie autorka lubi małe świnki które  w sumie są przesłodkie. 

Problem z tą mangą jest taki, że demon jakoś nie chce od razu jej pożreć, nawet nie próbuje. Nie wiem może potrzebuje jej zgody ? Tak pewnie chce by była jeszcze lepsza ale to mógł zaczekać z rok czy dwa i dopiero się pojawić. Dziewczyna chce mu jednak udowodnić, że jest taka super że szkoda ją zjadać. Z ciekawostek kiedy dziewczyna płacze demon zjadając jej łzy może przybrać swoją " ludzką " postać zresztą w podobny sposób wybrał ją na swoją przyszła ofiarę. Natomiast najbardziej rozczarowujące jest zakończenie. 

W sumie manga ma ładną kreskę i słodkie świnki i to są jej główne zalety. Natomiast treściowo jest przynajmniej jak dla mnie dość słabo. To taka lekka historyjka, której poznanie lub nie nic nie zmieni w Waszym życiu :) W sumie do przeczytania na raz i do zapomnienia. Brakuje jej "pazura" czegoś co spowodowałoby, że zapadłaby mi w pamięć.

sobota, 6 lutego 2021

Recenzja Trigun - Studio JG

Manga Trigun od Studio JG to moim zdaniem pozycja dla raczej starszych czytelników. Anime Trigun, oglądałam lata temu i było jedno z moich pierwszych anime. Mam więc spory sentyment do tej serii. Anime jest jednak o wiele ładniej narysowane niż manga. Czytając mangę przypominałam sobie co nieco z akcji w anime więc akcja jest dość podobna. 

Manga ta opowiada o rewolwerowców o imieniu Vash the Stampede zwany jest też człowiekiem huraganem. Jest to świetny rewolwerowiec a zarazem pacyfista. Za jego głowę jest wyznaczona jednak spora nagroda a do tego ciągnie się za nim spora sława więc jest dość popularny wśród chcących zdobyć nagrodę. Vash jako pacyfista nie strzela do nikogo i  unika często w przezabawny sposób kul. Towarzyszą mu dwie Panie, agentki firmy ubezpieczeniowej. Pilnują go by nie powodował zniszczeń bo to naraża ich pracodawcę na straty. Niestety różnie to im wychodzi. Jest to western ale rozgrywający się w kosmosie więc to taki western i SF. Z czasem oprócz typowych przygód na dzikim zachodzie/kosmosie dochodzą dziwne wątki dotyczące aniołów itp. Ale nie chce tu za dużo spojlerować..No i w 18 rozdziale pojawia się Nicholas D. Wolfwood :)

Studio JG wydało podstawowego Trigun bez kontynuacji tw Trigun Maximum przynajmniej na razie. Ale pamiętajcie że jest jeszcze anime. Wydaje mi się, że manga trafi bardziej do osób które oglądały Trigun jako anime dawno temu niż do osób co zupełnie nie znają tej postaci. Kreska jak dla mnie jest w tej mandze brzydka. Najgorzej wyglądają kobiety. Wiele z nich wygląda i z twarzy i z barów jak faceci. Czasem nawet sądziłam, że może ktoś się przebrał i to taka dywersja ale niestety nie, okazywało się że to była kobieta. Podobnie jak w anime przeciwnicy w większości są przesadzeni. Ma to miejsce w wielu mangach Kenshin, Berserk, Saga winlandzka. I tu przeciwnicy są wielcy, dziwnie ubrani i mają zazwyczaj jakieś dziwaczne cechy i zbroje. W mamdze i anime cieszy za to postać czarnego kotka :D Nic ważnego nie robi ale jest :)

Jeżeli chodzi o treść to jest tu dużo akcji. To nie tak, że nie ma dialogów bo są ale stosunkowo mało dlatego mangę szybko się czyta. Natomiast dłużej ogląda. I jak budynki, pojazdy czy postacie Vasha czy innych mężczyzn są narysowane naprawdę ok tak postacie kobiece....są po prostu brzydkie i krzywe. Może oprócz Pań z ubezpieczalni. To o tyle zabawne, że część postaci męskich wygląda wręcz na bishonenów a kobiety są brzydkie.

Jednym słowem to fajny tytuł, jeżeli znacie anime i dobrze je wspominacie. Przypomną Wam się pewne akcje Vasha i zobaczycie je na kartach mangi a w głowie zobaczycie wersje anime. Przynajmniej ja tak miałam. Jeżeli nie znacie polecałabym najpierw 26 epizodów anime. To krótka seria szybko oglądniecie.

Wydanie jest bardzo ładne acz przyznam, że mangę niewygodnie się czyta. Jest ciężka i w twardej oprawie. Czytając ją stwierdziłam, że takie duże i podwójne wydania lepsze są jednak w miękkiej oprawie niż w twardej. Niestety w mandze nie ma żadnych kolorowych stron. Człowiek łatwo się przyzwyczaja do dobrego:) Mangę polecam więc fanom wersji anime. 

poniedziałek, 1 lutego 2021

Pokój w kolorach szczęścia - Genialny detektyw Matsubase

Po przeczytaniu mangi Pokój w kolorach szczęścia trochę bałam się spin-ofu. Ale niepotrzebnie. W jednym z komentarzy pod unboxingiem mang jedna z osób wspomniała, że jest to manga w stylu Clamp School Detectivs i zgadzam się w pełni. 

Co zabawne i Detektywi Clampa i Detektyw Matsubase to mangi zawierające się w 3 tomach. Manga jest bardzo zabawna i lekka ze świetnym klimatem. 


Hijiri Matsubase jest genialnym detektywem.  Wcześniej pracował w policji ale z pewnych powodów musiał z niej odejść i pracuje teraz jako detektyw. Akcja dzieje się 3 lata przed wydarzeniami oryginalnej serii.  Matsubase ma jednak pewien problem a jest nim to, że wygląda jak gimnazjalista. 

Na wskutek pewnej intrygi i nieczytania tego co małym drukiem ( a teoretycznie jest genialny ) nasz detektyw zyskuje asystenta i powoli odpracowuję wielki pieniężny dług rozwiązując kolejne sprawy i zagadki. Co zabawne pomimo spraw w których są morderstwa itd. manga ma jak dla mnie lekki i pozytywny klimat. A to dzięki głównym postaciom.

Szczerze ta historia jest o wiele lepsza niż główna seria. Jak dla mnie fajna komedia połączona z kryminałem. Ja wiem, że główna seria jest popularna ale jeżeli należycie do osób, którym nie specjalnie przypadła do gustu to dajcie szansę detektywowi. To jest manga w zupełnie innym stylu. Nie wiem ile detektywa jest w głównej serii i jak dużą rolę tam odgrywa ale ta postać przypuszczam jest tam najfajniejsza i cieszę się, że otrzymała ona osobny spin-off. 

Manga ma śliczną kreskę, tak samo jak główna seria. Wydanie jest standardowe w obwolucie i ma kilka kolorowych stron.

Szczerze polecam ! Ja kupię na pewno całość.

piątek, 29 stycznia 2021

Recenzja IM: Wielki Kapłan Imhotep - Studio JG

IM: Wielki Kapłan Imhotep to manga, która kusiła mnie ze wzg. na tematykę starożytnego Egiptu. Bardzo lubię takie klimaty. Kupując wiedziałam, jednak że będzie to shonen a nie coś jak Oko Horusa nastawiłam się więc na coś w stylu Servamp ale w innej konwencji. I nie pomyliłam się jest dość przewidywalnie ale nadal świetnie się to czyta. Manga ma tylko 11 tomów więc można zaryzykować. 

Zapraszam do oglądania : 



Imhotep najbardziej kojarzy mi się z filmem Mumia. Jak nie oglądaliście filmu to nadróbcie. Czytając to imię od razu widzę pewne postacie z tego filmu, które powtarzają to imię udając coś w stylu zombiaków :) 

Manga opowiada o kapłanie Imphotepie ,który został przebudzony i wysłany aby walczyć ze złymi bóstwami tzw. magai. Kapłan jednak uważany jest za kogoś potwornego jednak nadającego się do walki z magai. Z pewnych nieznanych nam powodów zawędrował do Japonii. Tu pomaga głównej bohaterce Hinome , która miała na sobie klątwę polegającej na tym, że z jej ust wydobywa się płomień  kiedy tylko próbowała coś powiedzieć. Kaplan postanawia się wprowadzić do domu dziewczyny a jest to o tyle łatwe, że ojciec bohaterki uwielbia kapłana Imhotepa i wierzy, że to on. Manga ta to typowy akcyjniak i shonen ale całkiem zabawny. Można się pośmiać tym bardziej, że jedna z postaci a dokładnie mały Anubisek jest przesłodka. Czyli mamy dość typowo główną postać, bohaterkę i do tego maskotkę :)  A pod koniec pierwszego tomu akcja się nieco komplikuje i pojawia się nowa postać, która zna i nie przepada za kapłanem. Jest dość typowo ale ale czasem miło czyta się coś co już się zna. Postanowiłam więc kupować ta mangę dalej. Ja się przy niej dobrze bawię. Jeżeli chodzi o kreskę to jest ok. Szkoda, że nie ma kolorowej strony chociaż jednej ale co zrobić. Pod obwoluta czeka na was dodatek. A na końcu mangi tzw. yonkoma, która opowiada w skrócie o co chodziło z przywołaną w mandze bajką. I dobrze, bo streszczenie bajki w formie pisanej w mandze jest po prosu nie do odczytania. Musiałabym chyba rozkleić mangę. Czy polecam. Jeżeli macie chęć na dość typowego shonena w egipskich klimatach to jak najbardziej. Ja kupię kolejne tomy bo jestem ciekawa co będzie dalej.

sobota, 16 stycznia 2021

Pokój w kolorach szczęścia - Recenzja/Studio JG

Zacznę od tego, że mangi tej nie planowałam kupować, ale tak wiele osób o niej dobrze mówiło, że postanowiłam spróbować. Pamiętajcie, że jestem osobą dorosła, która ma 11 letnia córkę dlatego patrzę na ten tytuł przez pryzmat mojego wieku. I strasznie mnie pewne rzeczy denerwują. Ja wiem, że bywają chorzy rodzice mordujący czy bijący swoje dzieci. Ale jak czytam w mandze o młodej dziewczynie, która jest bita przez matkę i wręcz przez nią torturowana to szlak mnie trafia, że nie może ona znaleźć nigdzie pomocy. Naprawdę w całej szkole nie było nikogo czy to ucznia czy nauczyciela, który by jej pomógł. Uczniowie tylko jej dodatkowo dokuczają, a nauczyciele albo udają, że nie widzą siniaków albo pozwalają sobie na molestowanie. Nie wiem, ale ciężko mi uwierzyć, w takiego pecha i w to, że nikt jej nie pomógł, ani jedna osoba. Ja jako obca osoba bym zareagowała widząc coś takiego więc nauczyciel, lekarz powinien tym bardziej. 


Dziwne jest też to, że dziewczyna już u " porywacza " zachwycona jest jedzeniem z talerza i że ktoś dla niej coś ugotował. Tak wiem, że jej matka rzucała jej jedzenie na podłogę, ale w szkole chyba miała jedzenie podawane normalnie. No chyba, że nie mieli posiłków ani nie nosiła bento do szkoły. Tak samo nieznajomość jak się robi zakupy. Po szkole chyba wracała do domu i mogła zobaczyć sklep i chociaż z ciekawości poobserwować co się tam dzieje. Acz czytałam tylko pierwszy tom więc nie znam wielu szczegółów. Dziwi mnie też, że dziewczyna wcześniej nie uciekła czy nie zrobiła krzywdy chorej jak widać psychicznie matce. Pewnie po jakimś czasie, by tak się to skończyło. Relacja dziewczyny z porywaczem zdrowa nie jest, ale przynajmniej oboje zdają sobie z tego sprawę. Ogólnie mangi czytam dla rozrywki, a ta manga nie bawi mnie w żaden sposób, a raczej przygnębia i wkurza. Dlatego ja dalej jej nie będę kupować. Ciekawa jestem jak się skończy. Mam nadzieję, że ani ślubem ani samobójstwem porywacza i dziewczyny.  Co do samobójstwa o którym mówi bohaterka w razie złapania to dla mnie jest to bez sensu. W razie wpadki dziewczyna mówi, że się zabiją. To ma być romantyczne ? Ech wystarczy przecież w takim przypadku powiedzieć policji coś w stylu " on mnie nie porwał to mój znajomy i poprosiłam go o ochronę przed matką, która mnie bije i torturuje". Uwierzą, nie uwierzą. Po takich zeznaniach musiałaby się odbyć sprawa w sądzie, a jakiekolwiek pobicie tylko dorzuci dowodów. W sumie przed ucieczką panna powinna iść do jakiejś lekarki, szpitala i zrobić obdukcje. Kurczę nie wiem w Japonii nie ma telefonów zaufania? Ja wiem, że bywa beznadziejnie choroby, ból itd. ale tutaj jest szansa wyrwać się i żyć normalnie. Jest też pewnie kwestia syndromu ofiary, bo co innego normalna osoba nagle w takiej sytuacji a co innego wychowana w taki sposób. Ale tak czy siak mnie osobiście ta manga wkurza. Do tego dziewczyna wpadła z deszczu pod rynnę od chorej matki do " miłego " stalkera. Ja wiem, że to manga i wiem co to syndrom sztokholmski, ale tu pewnie się zakochają itd. co jest dość niebezpieczne przekonywać młode osoby, że to najlepsze wyjście z takiej sytuacji. 

Manga wydana jest ładnie i schludnie. Ma kolorowe strony i przyjemna kreskę. Ja jednak nie jestem zainteresowana kupowaniem tej serii dalej. 

Zainteresowanych przeczytaniem mangi zapraszam na mój kanał na YouTube, możecie tam otrzymać tą mangę szczegóły pod koniec filmu. Zresztą aktualnie trwają trzy rozdania :)

środa, 13 stycznia 2021

Jak tropikalna rybka tęskniąca za śniegiem - Recenzja/ Studio JG

Manga Jak tropikalna rybka tęskniąca za śniegiem ujęła mnie okładką. Uwielbiam rybki, oceanaria itd. Opinie które słyszałam też były pozytywne. Raczej nie kupuję mang shoujo ai ale postanowiłam zrobić wyjątek. Manga opowiada o młodej dziewczynie Konatsu Amano, która przeniosła się z Tokyo do małej miejscowości nad morzem ze wzg. na pracę ojca. Wyjeżdża on za granicę a dziewczyna przenosi się do rodziny a zarazem do nowego miasta i do nowej szkoły. Dziewczyna czuje się samotna ale w szkole trafia na Koyuki Honami spokojną i cichą dziewczynę, która ma opinię ideału. Jednak Amano odkrywa, że ideał jest raczej nieśmiałą dziewczyną. Chce ją poznać i zaprzyjaźnić się więc wstępuję do prowadzonego przez Honami klubu oceanicznego.



Moje wrażenia po lekturze. Przeurocza, spokojna i ciepła manga. Kreska również jest bardzo ładna i delikatna. Manga ma kolorowe strony i śliczną obwolutę. Ogólne wrażenie chcę kupować dalej. Manga ma zakończyć się na 9 tomach. Mam na razie pierwszy tom ale kolejne kupię na pewno. Ale  na YattaReader czyli w wersji elektronicznej bo jak już wspominałam nie raz półki nie są z gumy :)  Brakuje mi tylko rysunków z pod obwoluty w elektronicznej wersji. 

Szczerze polecam, dziewczyny są przeurocze. Morskie stworzonka także. Przy lekturze poczujecie się jak otuleni ciepłą kołderką w zimowy dzień.

Jeżeli chcecie się zapoznać z tym tytułem to macie okazje. Bo chętnie wyślę wybranej osobie ten tomik. Ponieważ kupiłam już 1 tomik w wersji elektronicznej. Wystarczy, że zasubskrybujecie mój kanał na YouTube i napiszecie komentarz poniżej, że chcecie poczytać tą mangę.  A ja wybiorę szczęśliwca. Pozdrawiam i życzę szczęścia.

niedziela, 10 stycznia 2021

Sekretarka demona - Recenzja Kotori

Sekretarka demona to nowo wydana manga od Kotori. Opis był zabawny więc skusiłam się na ten tomik. Manga opowiada o ludzkiej kobiecie, sekretarce pewnego króla, która została porwana przez demony. Demony porwały ją  aby poznać sekrety ludzkiej rasy i wreszcie odnieść zwycięstwo nad ludzkością. Sekretarka nie dość, że się zgadza to jest bardzo ochocza do współpracy. Patrząc na okładkę sądziłam, że to będzie tak naprawdę demonica lub kobieta zostanie zmieniona w demona bo spojrzymy w te pionowe źrenice na okładce ale niestety tak nie jest.

Zapraszam do oglądania : 



Z założenia jest to komedia ale muszę przyznać, że jakoś ta manga mnie nie rozśmieszyła. Ale chyba wiem dlaczego. Za dużo w niej elementów z mojej pracy. Oczywiście nie zarządzam demonicznym zespołem, który ma opanować świat. Jeszcze ;)  Pracuje jednak na stanowisku na którym zajmuje się też sprawami kadrowymi. I jak czytałam np. o rekrutacji to dużo w tym prawdy. Ogólnie nie lubię za bardzo mang z gatunku tzw. okruchów życia a tu jak dla mnie to okruchy życia. Jedyna różnica to taka, że w demonicznej otoczce. Widać też, że było to początkowo doujinshi bo kilka razy mamy wstawki jak z hentaia. Jest też trochę macek a raczej demonów z mackami. Mam wrażenie, że manga bawiłaby mnie może bardziej gdybym była młodsza o 20 lat i nie pracowała w korporacji a tak ech nuda dzień jak co dzień. Dla zupełnie młodych osób komiks też się nie nadaje. Wstawki hentai to jedno ale czy to będzie śmieszne dla osób nie znających realiów korpo. W sumie nie wiem do kogo ma trafić ta manga i komu mogłaby się spodobać. Możliwe że niestworzony nadal 2 tom będzie zabawniejszy bo sądząc z końcówki to teraz rozpoczęłaby się akcja. Ale chyba i tak bym się nie skusiła już na jego zakup. 

Manga jest cieńsza niż przeciętny tomik. W Sekretarce demona  jest za to bardzo dużo tekstu więc przeczytanie jej zajmuje sporo czasu ale niestety jest to dość nudna lektura. Mnie jakoś nie porwało ale to wynika też pewnie z mojej pracy.

Zapraszam na mój kanał YouTube gdzie będziecie mieć możliwość zobaczenia tej mangi w środku. A nawet jej otrzymania, jeżeli tylko jesteście na to dość odważani :D


poniedziałek, 4 stycznia 2021

Berło Ziemi. Żywioły tom 1 - Gaughen A. C. - Recenzja

Berło Ziemi. Żywioły  tom 1 autorstwa Gaughen A. C. wysłuchałam jako audiobooka. Kupiłam go na virtuallo. Zawsze audiobooki wydawały mi  się " gorsze " ale dzięki nim jestem w stanie poznać więcej książek. Bo jadąc autem z i do pracy mogę słuchać książki zamiast słuchać radia. 



Główna bohaterką jest Shalia, która jest młodą dziewczyną, córką pustyni. Poznajemy ją kiedy ma wyjść za mąż za starszego o 10 lat króla krain kości, aby przypieczętować pokój. Dziewczyna nie jest do końca zachwycona, ale nie ma innego ukochanego więc wierzy, że wszystko ułoży się dobrze. Jednak jej przyszły mąż Calix nienawidzi magii żywiołów, a każdy kto się nią posługuje jest zabijany, a nawet gorzej. Shalia ma nadzieję, że będzie dobrą królową i przez swoje poświęcenie ocali bliskich aby już nikt z jej rodziny i plemion pustyni nie musiał ginąc na wojnie. Jednak po ślubie ale jeszcze przed koronacją odkrywa, że posiada dar, ma moc żywiołu ziemi. Na jej niekorzyść działa też to, że jeden z jej braci działa w ruchu oporu a mąż Calix jest delikatnie rzecz ujmując bardzo niebezpieczny.

Nie jest to do końca typowa fantastyka, nie jest to też książka lekka. Pokazuje ona związek małżeński, który nie dość, że nie zawarty z miłości tylko z powodów politycznych to jeszcze mąż Calix jest owładnięty obsesją. Na początku miły i szarmancki potem pokazuje swoje coraz gorsze oblicze, tyrana i mordercy. Calix ma się też się za  Boga, któremu przewidziano nie za dobrą przyszłość więc aby z tym walczyć zrobi wszystko. W sumie stara się aby sobie tą przyszłość zgotować.
Calix ma jeszcze brata i siostrę, którzy są ciekawymi i ważnymi postaciami ale nie chcę spojlerować. A Shalia ma przy sobie jednego ze swoich braci. Cieszy też ewolucja postaci Shali i jej dorastanie bo początkowo jest bardzo naiwna. Jednym słowem udany debiut. A to dopiero pierwszy tom trylogii ( za granicą są już dwa). Ale wiem, że skuszę się na kolejny tom bo nie mogę się doczekać aby przepowiednia się Calixowi spełniła.