środa, 21 kwietnia 2021

Miecz zabójcy demonów - Recenzja Waneko

Miecz zabójcy demonów to aktualnie bardzo popularny tytuł. Co jakiś czas pojawiają się mega popularny shonen jak Naruto, Bleach itp .Nie zawsze ale bardzo często shoneny to dość długiej serie i jak lubię np. Bleach czy Naruto to w którymś momencie odpadam, zazwyczaj na fillerach w anime a mangi odstraszają kilkudziesięcioma tomami. Dlatego nie byłam zainteresowana tą serią bo nie chciałam pakować się w tasiemca. Okazało się jednak, że seria zakończyła się na 23 tomach co spowodowało, że spojrzałam na tą mangę przychylniejszym okiem. 




Kupiłam od razu sześć tomów. Tym bardziej, że na okładce szóstego była postać, która wpadła mi w oko. Dziewczyna jest śliczna a jej oczy przypominają mi oczy Hinaty z Naruto. Potem odkryłam, że jest tam kilka podobnych do tej dziewczyny postaci. 

Manga rozgrywa się w Japonii w okresie Taishō ( okres w historii Japonii trwający od 30 lipca 1912 r do 25 grudnia 1926 r., przypadający na panowanie cesarza Yoshihito) lecz dodatkowo jest tam sporo demonów, które żerują na ludziach. Główny bohater Tanjirou opuszcza dom i rodzinę aby załatwić sprawy w mieście. W trakcie tej wyprawy dowiadujemy się, że ma on świetny węch. Gdy wraca kolejnego dnia do domu okazuje się ,że cała jego rodzina nie żyje. Wszyscy zginęli w ataku demona. Nagle zauważa   on, że jedna z osób daje oznaki życia. Okazuje się, że to jego siostra Nezuko która żyje ale została zmieniona w demona. Większość demonów to krwiożercze istoty pożerające ludzi i zatracające swoje człowieczeństwo ale Nezuko jest inna. Dziewczyna wydaje się pamiętać kim jest. Bohater postanawia więc zabrać ze sobą siostrę i zostać zabójca demonów aby walcząc z demonami dowiedzieć się co zrobić aby siostra znowu mogła być człowiekiem. Początkowo nosi ją w koszu a później w skrzynce,  ponieważ demony są wrażliwe na światło słoneczne.

Manga tą to pod pewnymi względami typowy shonen czyli mamy tu walki , wykrzykiwane nazwy technik i pojedynki z mocnym przeciwnikami. Po treningach ( trwających dwa lata ), egzaminach ( bardzo niebezpiecznych) itd. nasz bohater wreszcie wyrusza aby walczyć z demonami. Otrzymuje kruka, który przekazuje mu rozkazy. Chyba właśnie pierwsza sprawa, zaginięć dziewczyn w pewnej wiosce była dla mnie najciekawsza. W dalszej części historii bohater poznaje innych zabójców demonów (część z nich spotkał na egzaminie ) w tym bojącego się własnego cienia Zenitsu i narwanego Inosuke. Spotyka też różne demony z którymi walczy aby dowiedzieć się jak uzdrowić siostrę. Demony nie są jednak zbyt rozmowne a przynajmniej większość z nich. 

Lubię japoński folklor i mam słabość do demonów ale ta historia jednak jakoś mnie nie porwała. To co najlepsze w tej mandze to chyba jej zwięzłość. Gdybym wiedziała, że manga ma pięćdziesiąt czy osiemdziesiąt tomów to nie pakowałabym się w to.  Przyznam, że wiele postaci jest mocno typowych i przewidywalnych najbardziej zabawny jest chyba blondasek czyli Zenitsu a szczególnie jego reakcje w lesie podczas walki z pajęczynie demonami. Na pewnym etapie poznajemy bliżej organizacje zabijającą demony ich przywódcę i tzw. filary, które w większości wyglądają i zachowują się jakby były zaburzone psychicznie. Sam przywódca wygląda jak demon nie mówiąc o jego dziwnych dzieciach wyglądających jak laleczki kokeshi, które tylko czekać jak przewrócą oczami i zaczną mordować. Najbardziej normalna jest chyba Pani Shinobu i Tomioka. 

Główny zły o imieniu Muzan przypomina mi stylizacją Michela Jacksona w teledysku Smooth Criminal. I nie jest zbyt na mój gust zbyt rozważny wciąż mordując swoich podwładnych.

Ale tak po prawdzie mam jeszcze zamiar kupić jeszcze jeden tom i będę się zastanawiać czy chcę tą mangę kupować dalej. Ponieważ nie podoba mi się ona tak jak Bleach czy Naruto. Chodzi mi szczególnie o pierwsze serie, która bawiły mnie o wiele bardziej. Zastanawiałam się z czego to wynika i jest to chyba kwestia postaci. W Naruto czy Bleach wiele postaci bardzo polubiłam a tu jakoś nie za bardzo jestem przywiązana do postaci. Ta manga jest całkiem fajna ale dla mnie to taki średniak. Brakuje jej tego czegoś co by mnie porwało.

Kreska jest w porządku. Najbardziej podobają mi się postacie Pani Shinobu i Kanao to chyba najładniejsze postacie. Bardzo ładna jest też Nezuko ale w większości czasu siedzi w pudełku. Co do Panów to jak dla mnie nie ma na kim oka zawiesić ale w końcu to shonen. Moja ulubioną postacią jest chyba wróbelek :) którego w zamian za kruka dostała jedna z postaci. Szkoda, że nie ma kolorowych stron. Pod okładkami mamy za to alternatywne rysunki.

Dla kogo ten tytuł. Dla wielbicieli shonenów, demonów i walki na miecze. Acz moim zdaniem takie mangi jak Bleach czy Naruto są o wiele ciekawsze, mam nawet kupione artbooki z tych serii a tu mnie nie kusi.

Mały update : Kupiłam i przeczytałam tom siódmy. Jakoś nadal mnie nie porwało. A pewna rzecz w tym tomie to już dla mnie zbyt duży absurd, nie umiem tego potraktować poważnie :)  Szczęśliwie Waneko postanowiło wydać tą mangę w wersji cyfrowej więc postanowiłam na razie nie kupować dalszych tomików w papierze i jeżeli kiedyś będę ciekawa co dalej to kupię najwyżej w wersji cyfrowej. Wiem, że bardzo dużo osób lubi ten tytuł więc nie bijcie ale jak dla mnie są lepsze shoneny. Ten jak dla mnie ma za prostą fabułę i za mało ciekawych postaci z jakąś świetną historią. Szczerze do końca nie rozumiem zachwytu. Taki średniaczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz