sobota, 27 marca 2021

Recenzja Yona w blasku świtu - Studio JG

Yona w blasku świtu to manga ,która zakupiłam bo przypominała mi koncepcją inny tytuł, który bardzo lubię czyli Fushigi Yuugi. Oczywiście te tytuły się od siebie różnią ale w pewnych aspektach są podobne.

Manga ta przedstawia nam Yonę, piękną, młodą córkę króla Ila, której największym problemem jest kolor jej włosów, ponieważ są one krwisto czerwone. Dorasta sobie spokojnie w zamku marząc o ślubie z ukochanym kuzynem Su­‑won, który jest też jej przyjacielem z dzieciństwa. 

Yona ma jeszcze jednego przyjaciela a zarazem kandydata na ochroniarza Haka. Hak jest podobnie jak jej kuzyn przyjacielem z dzieciństwa w sumie to cała ta trójka się przyjaźniła. Hak jest osiemnastolatkiem ale jest już generałem i jest niesamowicie biegły w walce. 

Zapraszam do oglądania : 



Pewnego dnia do zamku przybywa Su- Won. Yona jest w nim zakochana pomimo tego, że już dawno nie widziała kuzyna. Ten traktuje ją natomiast jak dziecko a i król nie popiera jej pomysłu małżeństwa. Yona chce przekonać ojca i wieczorem idzie do jego komnat. Tam widzi jak jej ukochany Su - Won zabija jej ojca. Wyjaśnia Yonie, że to brzydzący się niby przemocą jej ojciec król Il zabił jego ojca i dlatego on  go zabił i przejmuje władzę w królestwie Koki. Przyznajcie nazwa królestwa jest zabawna.

Yona jako świadek morderstwa jest zmuszona uciekać z zamku bo poplecznicy kuzyna chcą ją zabić.  W trakcie ucieczki szczęśliwie trafia na Haka, który jako jej przyjaciel a zarazem ochroniarz postanawia chronić księżniczkę.

Nie jest to jednak tylko historia polityczna. Po ucieczce Yona, która całe życie spędziła w zamku czuje się zagubiona ale po pierwszym szoku zaczyna się powoli zmieniać i dojrzewać. W dalszej części historii pozna kapłana, który każe jej szukać czterech smoczych wojowników i część historii to poszukiwania wojowników ale nie tylko. Księżniczka poznaje też ziemie i mieszkańców swego królestwa. Kiedy mieszkała w zamku była przekonana, że mieszkańcy są szczęśliwi i dobrze im się żyje. Jednak to okazuje się nieprawdą. Rządy jej pokojowo nastawionego ojca wcale nie były idealne i wiele osad cierpi niedostatek a skorumpowani urzędnicy prześladują lud. Dlatego Yona postanawia być mocniejsza, uczy się np. strzelać z łuku i przemierzając krainy poszukuje smoczych wojowników. Aktualnie mam 10 tomów mangi i w tym momencie już wszyscy smoczy wojownicy są odnalezieni a już wkrótce w moje łapki trafi tom jedenasty. W Japonii za to wychodzi niedługo już 35 tom, który zamówiłam ze względu na ciekawy dodatek. Zresztą właśnie dlatego mam kilka japońskich tomików.

Niestety w tomikach czy to polskich czy japońskich nie ma kolorowych stron ale i  tak nasze wydanie wygląda na bogatsze. Jest więcej grafik no i jeszcze pocztówki przynajmniej w prenumeracie, którą od pewnego momentu zamówiłam. Kreska jest bardzo ładna :) i trafia w mój gust. To bardzo przyjemna manga przede wszystkim przygodowa z elementami polityki i okraszoną odrobiną magii i legend z Japonii, Chin i Korei. Nie jest to też tytuł śmiertelnie poważny. Jest tu sporo śmiesznych i zabawnych sytuacji, szczególnie dzięki moim dwóm ulubieńcom czyli Hakowi i zielonemu smokowi. 

I mnie i córce bardzo przypadła do gustu ta manga dlatego mogę śmiało polecić ten tytuł. Powinien on przypaść do gustu wszystkim, którzy lubią mangi przygodowe. Bardzo polecam !

3 komentarze:

  1. Bardzo się cieszę że polubiłaś ten tytuł :)
    Ze smoków najbardziej lubię Zeno, za bardzo nie spoilerując - historia tej postaci potem nieźle zaskoczy ;) Ale w sumie wszyscy są fajni. Choć i tak moim ulubieńcem pozostaje Su-won a nie główna gromadka.
    Ech jeszcze sporo minie nim dojdziemy do tomów których nie czytałam, strasznie mnie kusi by wrócić do czytania po angielsku
    Te kolorowe pocztówki to przynajmniej jakaś minimalna namiastka artbooka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do artbooka z Yony to szczęśliwie wychodzą booklety, niedługo kolejny :) dlatego zamawiam czasem japońskie tomiki bo maja dodatki :) Moja córka też najbardziej lubi Zeno :) Jak Cię kusi to czytaj po angielsku. Moim zdaniem jeżeli kupujesz polskie wydanie a z ciekawości czytasz po angielsku to nie ma w tym nic złego :)

      Usuń
    2. Tylko jeśli się złamię to nie będę mieć tej przyjemności poznawania nowej historii mając w ręku fizyczny tomik. Nie przepadam za ebookami, zawsze wolę czytać przewracając papierowe strony, tak samo książki jak i komiksy

      Usuń