piątek, 22 kwietnia 2016

Recenzja Strażnik domu Momochi - Waneko

Strażnik domu Momochi jest porównywany z mangą Jak zostałam bóstwem. Jednak ja bym tych dwóch mang nie zestawiała ze sobą, gdyż są zupełnie różne pomimo podobnych założeń. I zaznaczam, że zaczęłam czytać obie te mangi razem nie widząc wcześniej np. anime. Z mang/anime z demonami lubię Inu-Yashę za humor. Niestety Strażnik nie ma go za grosz.



Do Strażnika próbowałam się przekonać przez pięć tomów ale niestety wynudził mnie, a losy bohaterów są mi całkowicie obojętne. Manga jest jak dla mnie mdła. Nie ma tu postaci z mocnym charakterem wszyscy są nijacy. Jedyny plus to piękne okładki i wygląd lisiego demona. W swojej ludzkiej formie czyli jako Aoi, lisi demon jest znowu bezpłciowy. Rysunki w samej mandze nie powalają już jak okładki ale kreska jest ładna.

Manga opowiada jak to dziewczyna imieniem Himari odziedziczyła dom Momochich. Spotyka tam Aoiego, który miał nieszczęście wejść kiedyś do tego domu i zostać tzw. talizmanem. Dom stoi na pograniczu świata ludzi i świata demonów. Himari postanawia pomóc Aoi bo w końcu tak naprawdę to ona powinna była zostać talizmanem. Pomaga tak, że Aoi, a raczej Nue ( czyli Aoi w demonicznej formie ) ciągle musi ją ratować ( no dobra może nie ciągle ;)) . W sumie nie wiadomo dlaczego Nue zależy ... tak pewnie się zakochał ale sam o tym nie wie albo czuje się odpowiedzialny.

 Jeśli zastanawiacie się między Strażnikiem, a Jak zostałam bóstwem to polecam tą drugą serię. Strażnik domu Momochi jest ładny ale mdły i nudny. Nie polecam tej mangi chyba, że zależy Wam tylko na ładnej kresce i powoli rozwijającym się romansie. Ja romansideł bez humoru nie lubię tak samo jak odrzucają mnie mangi z serii okruchy życia :)

12 komentarzy:

  1. A dla mnie rysunki w środku są genialne pod względem nie tylko technicznym, ale dynamiczno-kompozycyjnym. No i do Kami-samy też bym nie porównywała... Jeśli do czegoś w ogóle można porównać tę serię klimatem to ma mniej więcej taki jak "Natsume". Ogólnie myślę, że "Kami-sama" jest tak bardziej rozrywkowa dla relaksu, a "Strażnik" jest dla osób, które bardziej przepadają za folklorem i doceniają dojrzałość takich powolnych tytułów.
    I mam wrażenie, że czytałam inną mangę, bo mam wrażenie, że Himari częściej radzi sobie sama i zadziwiająco pcha fabułę do przodu, nie strzelając żadnych fochów i nie dramatyzując. Tak, że jeśli ja bym miała z tych dwóch serii jednak wybrać to zdecydowanie Strażnika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać ile osób tyle opinii :) To dobrze, że Tobie manga podeszła i nie żałujesz zakupu. Ja po 1 tomie byłam nastawiona pozytywnie. Ale niestety potem mnie wynudziła ta manga. Z dojrzałych tytułów to wolę Monstera, Adolfa itp. A jeśli chodzi o kreskę to doceniam starego Clampa i Alichino ( mimo dziwnych oczu ) albo Pannę młodą. Tu te najazdy w kadrach na wielkie oczy Aoi ...nie to nie dla mnie. Wolę pośmiać się przy Jak zostałam bóstwem. W Strażniku demonom brakuje pazura ;) a byłam pewna, że będę zbierać obie serie bo lubię demony.

      Usuń
    2. Aaa ja ogólnie wolę mangi seinen typu Berserk itp a mangi romansidła mnie odrzucają :) więc to na pewno wpływa na ocenę.

      Usuń
    3. Dla mnie np. takie Alichino było pełne detali, ale zupełny brak dynamiki mnie odrzucał - a tu właśnie wszystko jest takie hmmmm.. dynamiczne, że sama chciałabym mieć taką lekkość kreski :D

      Usuń
  2. in plus: jedna seria mniej do zbierania ;] powoli przestaję zaglądać do mang, gdzie głównymi bohaterami są nastolatki.

    p-chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo :) szczególnie jeśli to szkolny romans.

      Usuń
  3. Ja jestem po czterech tomach Strażnika i dwóch Bóstwa. Żaden z tych tytułów mnie nie porwał, wręcz wynudziły, ile można takie rzeczy czytać? O ile Himari jeszcze mogę zrozumieć (jest typową shoujo bohaterką), to najgorszy jest Aoi - tak jak pisałaś - totalnie nijaki, bezpłciowy, ciepło kluchowy. Kreska mimo że ładna, to zbyt chaotyczna jak dla mnie.

    Z dwojga złego już chyba wolę Bóstwo, który teoretycznie ma się jeszcze rozkręcić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóstwo jest przynajmniej śmieszne i nie sili się na powagę :) Aoi mnie dobił w piątym tomie.

      Usuń
  4. Nienawidzę, po prostu nienawidzę mang bez humoru (no chyba, że humoru nie powinno być), chociaż kreska prawie nakłoniła mnie do zakupu. Co do Kamisamy, obejrzałam anime i jestem zadowolona, między innymi właśnie dlatego, że jest śmieszne i coś się w nim dzieje. No, i Nanami wydaje mi się bardziej potrafi o siebie zadbać.
    http://solidscript.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się podoba i Momochi i Jak zostałam bóstwem. Nie wiem co lepsze chociaż szala przechyla się raczej na korzyść Bóstwa.
    Ja dopiero od jakiegoś roku zaczęłam czytać mangi tego typu - Bóstwo, Momochi, Natsume, Mushishi, Fruits Basket. Obecnie jestem zauroczona tego typem mang, ciekawe czy z biegiem czasu to mi minie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko może się z czasem znudzić :) natomiast zazwyczaj ta pierwsza ukochana manga/anime zostaje w naszej pamięci i ma się do niej sentyment pomimo upływających lat.

      Usuń
  6. Hm... Miło trafić na osobą w podobnym wieku z podobnymi spostrzeżeniami (to tak na marginesie).

    Uderzyło mnie swego czasu, że dwa wydawnictwa w jednym czasie chcą wydawać mangi o prawie jednakowym temacie. Jednak "Bóstwo..." ma dla mnie szkaradną, kanciastą kreskę, a jak kiedyś przejrzałam "Strażnika..." to tak właśnie nudą zalatywało.

    OdpowiedzUsuń