Tsubasa Reservoir Chronicle to kolejna manga Clampa, którą postanowiłam przeczytać.
Manga ma 28 tomów i jest zakończona ( co nie zawsze się udaje grupie Clamp )
Manga opowiada o Sakurze i Syaoranie. Syaoran od kilku lat prowadzi badania nad ruinami w krainie Clow. Sakura jest zaś księżniczką tej krainy. Obie postacie znamy z mangi Card Captor Sakura.
Wypadek w ruinach sprawia, że księżniczka traci swoje wspomnienia. Stają się one piórami. Pióra znikają, a Syaoran postanawia je zebrać i księżniczce oddać.
Nie jest to jednak takie proste bo pióra znajdują się w innych światach. Z pomocą przychodzi
Wiedźma Wymiarów która za odpowiednią opłatą umożliwia im podróż.
Sakura i Sayoran spotkają prawie od razu towarzyszy, którzy będą im pomagać w podróży.
Początkowo grupa odwiedza różne światy, szuka piór. Kilka światów jest ciekawych, część
nudna ale w sumie w miarę przyjemnie się czyta. Bohaterowie spotykają postacie Clampa ( w
różnych światach i w innych rolach niż znamy je z innych mang ).
Niestety w pewnym momencie ( odwiedzenie Tokyo ) manga zaczyna się powoli psuć. Namieszanie
wątków i tego co kto wie, co się komu przyśniło itp. Potem jest jeszcze gorzej, pojawia się
pewien klon, potem się okazuje że klon klona itd ... A już najgorszy jest koniec, zamieszanie już totalne z klonami, a potem niby koniec. Zakończenie jest bardzo rozczarowujące. W sumie ma się poczucie straty czasu na czytanie tej mangi.
Kreska Clampa ( jak ja to nazywam: nowa ) bardzo ładna w stylu Chobits. Jako fance
Seishiroiu nie podoba mi się zmiana jego fizjonomii w tej mandze - ale to już trudno.
Manga jest ładna i ma totalnie pokręconą fabułę, kto z kim, dlaczego, czyj klon którego klona
itd. Autorki sporo namieszały i zastanawiam się czy same wiedzą o co chodzi.
Werdykt :
Jestem fanką Clampa ale niestety tej mangi nie trawię.
Kreska : 9 ( Ładna kreska, ale wolę starą )
Nastrój : 5 ( bardzo różny w zależności od świata ale dość mimo wszystko cukierkowy )
Treść : 4 ( totalnie zakręcona i w sumie bez sensu )
Osobiście uważam tą mangę za stratę czasu, od połowy wręcz zmuszałam się do czytania.
Nie mam najmniejszej ochoty zaglądnąć do tej mangi po raz drugi.
Może po prostu jestem za stara na ta mangę. Z drugiej strony Card Captor Sakura to w sumie dość dziecinna manga , a czytam ją z przyjemnością.
to mnie właśnie uratowałaś, chciałam w czerwcu kupić całość po angielsku..., ufff...
OdpowiedzUsuńale jakby było polskie (czyli tańsze w zakupie) wydanie, to pewnie dałabym szansę :), z tego co piszesz, na pewno szkoda sprowadzać, bo mogłoby mi się nie spodobać...
To się cieszę, że uratowałam Twoje zasoby finansowe :)
OdpowiedzUsuń