czwartek, 9 stycznia 2014

Drug-On - Recenzja - Studio JG

Akcja mangi Drug - on rozgrywa się w najprawdopodobniej jakimś alternatywnym świecie, przypominającym nieco Europę XIX wieku. Obok dużego miasta ( Black Gate ) jest wyspa - Dragon’s Beak. Na wyspie była kopalnia uranu, po wyczerpaniu złoża jest opuszczona i stoją na niej jedynie ruiny. Na Dragon’s Beak, wyspie która znajduje się na rzece przepływającej przez miasto jest tajemnicze źródło. Źródło to obdarza nieśmiertelnością i różnymi mocami tych którzy się w nim zanurzą ale jeśli odrzuci daną osobę to zmienia ją w potwora. Wyspę przed intruzami ( a jeśli im się to nie powiedzie - przed potworami ) chronią łowcy. Łowcy Ci władają mocami żywiołów, mają także swoich towarzyszy lub towarzyszki ( zwane Valets, będące wyhodowywanymi sztucznie ludźmi ). Wyspa ta jest bardzo słabo chroniona, wojsko które również chroni wyspę nie zadbało o ogrodzenie czy chociażby o drzwi w budynku w którym jest źródło.



Jeden z łowców Kai, eksperymentuje na Alice swojej Valets. Alice dość często umiera i jest zastępowana przez nową Alice. Kai bardzo źle traktuje swoją Valets, która wygląda i czuje tak samo jak człowiek. Bije ją i traktuje jak podczłowieka. W pewny momencie jego Valets jest mu nawet odebrana przez innego łowcę ze względu na jego zachowanie. Drugi łowca Jack ma mroczną i traumatyczną przeszłość. Ale Jack przynajmniej jest miły dla swej Valets. Valets wszystko znoszą i akceptują swoich twórców co by Ci nie robili w końcu są ich tworami.



Mnie osobiście najbardziej drażni i Kai ( wiecznie nie zadowolony i taki emowaty ) i Alice. Jego Valets czyli Alice zachowującej się jakby była lekko opóźniona (chyba Kai przesadził z eksperymentami na niej ).
Jack i jego Valets Dorothy są o wiele bardziej sympatyczni i powiedzmy, że normalni.

Jednym z głównych złych serii jest Hrabia. Zakończenie wątku z hrabią było po prostu niesatysfakcjonujące.
Hrabia zdobył moc zmuszania do samobójstwa osób przebywających blisko niego. Chciał odzyskać też młodość w źródle. Z ostatniego tomu wynika, że źródło nie działało chyba idealnie bo by odnowić moce trzeba było do niego wracać po około 50 latach.



Manga ma dziwną, poszarpana i niespójną fabułę, a zakończenie jest bardzo rozczarowujące. Fabuła jest słaba ale mangę można raz przeczytać nie katując się zbytnio. Czyta się ją łatwo i całkiem przyjemnie ale ani postacie ani fabuła nie zapadają na długo w pamięci. Denerwuje też brak rozwinięcia i wyjaśnienia pewnych wątków. Ale na to zabrakło chyba czasu.

Manga wydaje się być nagle zakończona w 5 tomie, tak jakby manga w Japonii nie przyjęła się i kazano ją zakończyć.

Kreska niezła. Postacie ładne, dopracowane tła. Jednak postacie występują w białych obrysach. tak jakby wklejono je w tło w jakimś programie graficznym.



Pomysł niezły, oprawa graficzna bardzo dobra, scenariusz mierny.
Niestety z każdym tomem mangi fabuła kuleje bardziej i po w miarę obiecującym pierwszym tomie kolejne są tylko gorsze.

Tekst bierze udział w wyzwaniu "Czytam mangi".

1 komentarz:

  1. Kiedyś zastanawiałam się w sumie nad zakupem tej mangi, bo okładki są całkiem ładne i przykuwają uwagę, ale widzę, że to dobrze, że ostatecznie się nie zdecydowałam, bo fabularnie nie prezentuje się za dobrze.

    OdpowiedzUsuń